wtorek, 28 stycznia 2014

3#

Rozdział 2: Dorastanie
***
Mijały tygodnie, miesiące...nasz mały książe rósł i stał się młodym, 3-miesięcznym lewkiem. Był wczesny ranek, Kopa zbudził się pierwszy i od razu zaczął biec w kierunku łąki.
- Timon! Tiumon! - krzyczał. - Och, gdzie ty jesteś?!
Po chwili zauważył go. Surykatka siedziała na małej skałce i zajadała się owadami.
- O, tu jesteś!
Kopa wziął rozbieg i po chwili był już na skałce, przytulił swojego opiekuna.
- Witaj Kopa..- powiedział. - Ech...
- Co się stało Timon?
- Nic, nic Kopa. Po prostu zaskoczyłeś mnie.
- Pobawisz się ze mną? - zapytał młody lewek.
- Nie mam teraz czasu. A tak w ogóle, to twój tata miał ci pokazać chyba królestwo, prawda?
- O jejku! Faktycznie! Zapomniałem... - wykrzyczał spanikowany książe i odbiegł szybko w stronę lwiej skały.
- Taki sam jak jego ojciec. - powiedziała surykatka i zajęła się swoimi sprawami.
Kopa wbiegł po skałkach na górę gdzie czekał już na niego Simba.
- Spóźniłeś się - powiedział król
- Wiem tato, przepraszam. To się już więcej nie powtórzy.
Simba skinął głową i zaczął opowiadać synowi o królestwie.
- Spójrz Kopa...cała ta ziemia opromieniona słońcem to nasze królestwo.
- Łał...
- Czas panowania każdego króla jest jak słońce - wschodzi i zachodzi. Kiedyś Kopa, słońce mojego panowania zajdzie, a wzejdzie dla ciebie - jako nowego króla.
- I to wszystko będzie moje?
- Wszyściutko
- Wszystko co opromienia słońce...a to takie ciemne miejsce? 
- To już nie należy do nas, i nie wolno ci tam chodzić.
- Myślałem, że król może robić co chce.
Simba zaśmiał się
- Być królem to więcej niż robienie tego co się chce.
- Na prawdę?
- Haha, Kopa...
Król i jego syn zeszli razem na polanę, Simba opowiadał dalej.
- Wszystko co widzisz, żyje ze sobą w doskonałej harmonii. Jako król,  musisz pojąć istotę tej harmonii i szanować każde stworzenie. Od mrówki po antylopę.
- Ale antylopy się zjada.
- Tak Kopa, wszystko ci wyjaśnię. Widzisz, kiedyś po śmierci wyrośnie na nas trawa, którą jedzą antylopy. Wszyscy..jesteśmy złączeni...w wielkim kręgu życia. - skończył i przytulił młodego lewka, który się zaśmiał.
Po chwili Kopa odbiegł do Timona, który spał.
- TIMON! - wrzasnął lewek
- Co, gdzie, jak!? - krzyknęła surykatka. - Co za brutalna pobudka...Kopa?
- Tak, ja. Przepraszam. Słuchaj, tata opowiadał mi dzisiaj o naszym królestwie. Będę nim rządził i będę najlepszym królem, którego miała Lwia Ziemia! - powiedział i wypiął dumnie pierś.
Timon uśmiechnął się.
- No pewnie, że będziesz. Na pewno.
Kopa i Timon wrócili do domu. Książe położył się obok matki i zasnął szczęśliwy. Tak skończył się kolejny, piękny dzień na Lwiej Ziemi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz